2.11.2014

Rozdział 5

Poprzedniej nocy nie mogłam zasnąć. Nadal nie byłam w stu procentach pewna czy w tym samochodzie był Zayn czy tylko było to moje mylne wrażenie. Obudziłam się o 10. Byłam nieprzytomna, moje włosy były tak roztrzepane, że zastanawiałam się czy uda mi się je w ogóle rozczesać. Ogarnęłam w domu, wzięłam prysznic i stwierdziłam, że nie mam co więcej robić. Eliza zadzwoniła do mnie i powiedziała, że koniecznie musi teraz mnie odwiedzić. Co jej znowu strzeliło do głowy? Ahh...no tak, wczorajsza randka z barmanem. Za pół godziny pojawiła się pod domem.


- Natalie. Jejka ja się chyba zakochałam - spojrzałam na nią uśmiechnęłam się, następnie odwróciłam się i teatralnie przewróciłam oczami. Eliza jest kochaną przyjaciółką ale czuje się zakochana w każdym chłopaku, który jest starszy od niej, jest samodzielny i zaprasza ją na randkę. Czy tylko dla mnie jest to dziwne?
- Eliza byliście dopiero na jednej randce...tak szybko się zakochałaś - taaak, i teraz pomyślicie, że zachowuje się jakbym miała 40 lat. Ale po Ashtonie staram się uważać na ludzi jak tylko mogę.
- On jest cudowny, taki męski. Zawsze wie co powiedzieć i jak się zachować. Nie to co chłopcy z naszej szkoły...
- Może po prostu nie próbujesz ich poznać...ja lubię Niall'a z naszej klasy. - uśmiechnęłam się na myśl o zabawnym blondynie. Zawsze mnie rozśmieszał.
- Ale Louis to co innego...zupełnie co innego. - uśmiechała się i patrzyła na ekran swojego telefonu. Jestem pewna,że oczekiwała jakieś interakcji od niego. Żeby telefon nagle zadzwonił, a ona mogłaby mi udowodnić, że jest taki świetny.
- A tak w ogóle Nats, to Lou wysłał Zayn'a żeby sprawdził co się dzieje... - No dobrze, dobrze. Mam mu dać za to złoty medal? Już raz mu podziękowałam. Ale oczywiście nie powiem tego na głos, bo Eliza przestanie się do mnie odzywać na jakieś 2 tygodnie.
- Wiem, mówił mi.
- Właśnie, właśnie...jak wygląda sprawa z tym przystojniakiem? - byłam w takim humorze, że denerwowało mnie każde jej słowo dotyczące chłopców. Myślę, że byłabym skłonna przyłożyć jej w twarz.
- Zostawiłam torebkę w jego samochodzie przez przypadek, wczoraj przyjechał mi ja oddać. Posiedzieliśmy trochę. Wieczorem napisał do mnie czy spotkamy się jeszcze kiedyś, ja nie odpisałam nic. Potem miałam wrażenie, ze on stoi nie daleko mojego domu. - powiedziałam to wszystko jednym tchem i spojrzałam na nią. Gdyby nie to, że za daleko leżał telefon to zrobiłabym jej zdjęcie, bo jej reakcja byłaby warta całkiem dużo forsy.
Upuściła ciastko, które rozkruszyło się na stole, i patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami. Mimo, że ta sytuacja była dla mnie dosyć poważna to zaczęłam się śmiać.
- Z czego ty się do cholery śmiejesz? Może on współpracuje z Ash'em...
- Eliza czy tobie już te piątkowe drinki opustoszyły mózg z czegokolwiek? Przecież to nie możliwe. Oni się nienawidzą, a na dodatek chyba Zayn pobił go w mojej obronie. - lekko się uspokoiła ale widać było, że nad czymś myślała.
- To może być jeden wielki układ. Jesteś pewna, że to on stał pod twoim domem zeszłej nocy? - pomyślałam o tym chwilę, ale nie byłam w stanie do końca stwierdzić czy to na pewno był on, miałam takie wrażenie. Albo po prostu mam jakieś zwidy.
- Nie do końca. Coś mi mówi, że to on ale jest jakiś cień nie pewności.
                                                                            * * *
Kiedy Eliza wróciła do domu ja wybrałam się po zakupy. W lodówce nie było nic z czego można byłoby ugotować coś na obiad. Weszłam do osiedlowego sklepu i zamarłam. Nie stał tam nikt inny tylko Zayn. Płacił za papierosy. Chciałam wyjść ale oczywiście mnie zauważył, z racji tego że bardzo głośno przywitałam się z kasjerką.
- Cześć Natalie. - powiedział i podszedł do mnie. Czułam jak się rumienię.
- Cześć Zayn. - powiedziałam po cichu i przebierałam w pomidorach.

- Jednak znowu się spotykamy...- Mam wrażenie, że on wie o tym, że widziałam go poprzedniej nocy. W odpowiedzi tylko spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
Wybrałam pomidory i jeszcze kilka innych składników.
- Poczekam na Ciebie. - powiedział wprost do mojego ucha, a mnie przeszedł dreszcz.
Podałam kasjerce wszystkie wybrane produkty i zapłaciłam za nie.
Wyszłam przed sklep. Oczywiście tak jak obiecał czekał na mnie przed tym sklepem.
- Czemu wczoraj mi nie odpisałaś? - wiedziałam, że o to spyta. Czułam to .
- Nie miałam środków na koncie. - Skierowałam się w stronę domu. Bez zastanowienia zaczął iść obok mnie.
- Ohh...rozumiem. Jesteś sama w domu teraz? - zmarszczyłam czoło i spojrzałam na niego. Co on kombinuje? Znowu się do mnie wprosić? W sumie to niech wpadnie. Będę tak bezpośrednia jak on.
- Tak, mama i Kieran w pracy... - wyglądał jakby się zamyślił. Następnie potarł kciukiem swoją dolną wargę.
- Nie masz nic przeciwko jeśli wpraszam się do Ciebie na herbatę?
- Nie...możesz wpaść. - uśmiechnęłam się sztucznie i otworzyłam bramkę.

                                                                                * * *

- Robisz naprawdę dobre spaghetti. - Zayn spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko
- Dziękuję. Pozwól, że zmienię temat. Byłeś wczoraj wieczorem pod moim domem prawda? - Prawie się zakrztusił. Otworzył szerzej oczy i tylko skinął głową. Chciałam się dowiedzieć czemu więc ponagliłam go.
- Przejeżdżałem tędy i miałem wrażenie, że coś w samochodzie się popsuło. - Widziałam, że kłamie. Nawet nie patrzył na mnie gdy to mówił.
Potem poszliśmy do salonu. W telewizji leciała jakaś durna komedia. Zupełnie nie śmieszna.
Rozmawialiśmy na takie neutralne tematy jak szkoła i wielkimi krokami zbliżające się wakacje. Gdy całkowicie się rozluźniłam to stwierdziłam, że jest całkiem miły.
Miał śliczny uśmiech i duże brązowe oczy, ale nadal zastanawiało mnie jego dziwne zachowanie. Gdy komedia się skończyła i stwierdził, że pojedzie do domu to przytulił mnie na pożegnanie i pocałował w policzek, a ja oszołomiona jego zachowaniem i ślicznym zapachem jego perfum stałam jak wryta około 5 minut. 

2.07.2014

Rozdział 4

OGŁOSZENIA PARAFIALNE :) :
1. 
Chcesz zbyć informowany/a napisz w komentarzu, user z tt albo jakieś inne dane a dodam Cię do zakładki ,,Informowani"
2. Rozdziały będą pojawiały się już systematycznie z racji wakacji.
3. CZYTASZ = KOMENTUJESZ TO OGROMNA MOTYWACJA NAWET PRZEZ JEDNO SŁOWO.
4. http://www.youtube.com/watch?v=-t1T9UnJ7O0 <---- ZWASTUN
                                                                                                     
                                                                                                                    Daria xx
_________________________________________________________________
Wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę drzwi. W ostatniej chwili odwróciłam się i podziękowałam Zayn'owi.
-Nie ma za co, polecam się na przyszłość - odpowiedział a ja w duchu pomyślałam, że ja już nie chcę się z nim spotkać w przyszłości. Otworzyłam drzwi i pobiegłam do swojego pokoju, nie chcąc odpowiadać na durne pytania mamy. Przebrałam się w pidżamy i włożyłam słuchawki do uszu. Telefon zawirował. Dzwoniła Eliza musiałam tłumaczyć jej co się stało i wszystko ze szczegółami, żeby dopiero po 30 minutach stwierdzić, że nie jestem ,,idiotką która ją zostawiła". Myślałam, ze już w spokoju posłucham sobie muzyki gdy dostałam sms. Byłam pewna, że to Ashton albo Eliza. Na ekranie pojawił się nie znany numer: 


,,Zapomniałaś torebki z mojego samochodu, 
miałem szczęście, że w twoim notesiku znalazłem twój numer. 
Nie dzwoniłem, bo pewnie śpisz albo byś nie odebrała. 
Wpadnę jutro oddać Ci twoje rzeczy. Zayn xx

Wściekłam się na siebie i na niego. Na siebie bo zostawiłam tę torebkę, a  na niego bo w niej grzebał i w moim notesie z danymi.  Opisałam mu z nie chęcią, że zapraszam. Zasnęłam bardzo szybko, obudził mnie Kieran.  Wszedł do pokoju o 8.15 z zapytaniem gdzie jest jego zegarek, oczywiście nie znalazł go u mnie więc biegał po domu trzaskając drzwiami,  mało brakowało a spóźniłby się do pracy. Gdy wreszcie mama i Kieran wyszli z domu pospałam jeszcze 30 minut i ruszyłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Ubrałam się i zjadłam kanapki. Ogarnęłam w domu, do szkoły się nie wybierałam, bo to i tak ostatni tydzień. Zadzwonił telefon. Moje nogi zrobiły się nagle jak z galarety, to Zayn.
-Cześć, masz chwilkę? - powiedział,a ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa
- Hej, no mam. Chcesz wpaść? - odpowiedziałam udając, że wszystko jest okej.
- Będę za 5 minut. Odłożyłam telefon i pobiegłam do łazienki się uczesać, bo wyglądałam jakby piorun we mnie trzasnął. Ledwo zdążyłam zejść na dół, a już usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Hejka. - przywitał się, i chciał mnie przytulić ale odsunęłam się psując jego plany.
- Cześć - wskazałam ruchem ręki by wszedł. Nie wahał się. Wszedł powoli i rozejrzał się.
- Jesteś sama w domu? - spytał i wszedł za mną do kuchni.
- A jeśli powiem Ci, ze tak to okażesz się psycholem, który mnie zgwałci i zabije?
-Nieee - popatrzył na mnie dziwnie i usiadł.
- To w takim razie jestem sama w domu. Co chcesz do picia?
- Zależy co proponujesz, ale pamiętaj prowadzę.- zaśmiał się
- Nie proponowałbym alkoholu. Mam wodę, sok, kawę i herbatę.
- To poproszę kawkę. Uśmiechnął się, miałam nadzieję, że napije się szklanki wody i pójdzie ale oczywiście został. 

Wstawiłam wodę, a on położył mi torebkę na blacie.
- Dzięki. - wzięłam ją i położyłam na krzesło przy mnie.
- Ashton wiele mi o Tobie opowiadał... - odezwał się przerywając ciszę.
- Przecież to twój wróg. Rozmawiał o mnie ze swoim wrogiem? Dziwne. - coraz bardziej mnie to irytowało.
- Kiedyś był jakiś dzień dobroci dla zwierząt i zamieniłem z nim kilka zdań. Opowiadał jaka jesteś zabawna, miła, urocza, nerwowa. w niczym się nie mylił.
- Zamierzasz mnie podrywać? - byłam już bardzo zirytowana
- Nie. No chyba, że pasuje Ci to. - był wprost bezczelny,chociaż uśmiech miał naprawdę ładny. 

- Nie pasuje, bo bardzo słabo się znamy, a po drugie to jesteś troszeczkę zbyt pewny siebie. - powiedziałam to wszystko z szerokim uśmiechem.
- Zawsze możemy się poznać....Ty za to potrafisz nawrzucać na kogoś z pełnym uśmiechem. - grał w moją grę. Denerwował mnie tym bardzo.
- Jeszcze się zastanowię nad tym poznawaniem...taka moja natura proszę pana. - nalałam wody do kubka i podałam ją mulatowi.
- Ale mogłabyś być troszkę milsza, w końcu Ci pomogłem...masz może cukier?
- Będziesz mi to teraz wypominał? Kawka w moim towarzystwie Ci nie wystarcza? - podałam mu cukier, posłodził i upił 2 łyki. W sumie to był bardzo przystojny. Miał kruczoczarne włosy z grzywką postawioną do góry. Miał na sobie czarną koszulkę z napisem: HATE i czarną kurtkę. Zarost na oko 2- dniowy. Z moich przemyśleń i przyglądania mu się wyrwał mnie jego głos:
- Nie zamierzam Ci tego wypominać, ale martwię się o Ciebie. Kawka bardzo dobra.
- Czemu się o mnie martwisz? Mam brata do ochrony jeśli o to chodzi...
- Ale wiesz...Ashton to psychol. Twój brat chodzi do pracy, a po drugie nie będzie chodził za Tobą cały czas.
- To niby ty będziesz chodził? - uniósł jedną brew i upił łyk kawy.
- Jeśli tego chcesz albo zaistnieje taka potrzeba to czemu nie? - uniósł kącik ust i usilnie wpatrywał się w zawartość kubka. Nie odezwałam się nic tylko upiłam łyk swojej herbaty.

                                                               * * *
Leżąc w łóżku analizowałem całe to spotkanie z Natalie momentami była oziębła w stosunku do mnie, a za chwilę uśmiechała się. Trudno jest mi ją rozgryźć. Wczoraj nie mówiła prawie nic, a dziś była gadatliwa. Normalnie jak inna dziewczyna. Nie odpuszczę sobie jej dopóki jej nie poznam. Jest inna niż wszystkie i ma w sobie coś co przyciąga.
                                                               * * *

Był u mnie ok. 3 godzin. Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Dowiedziałam się, że ma 19 lat i, że jego nazwisko to Malik. Nie mówił nic o swojej rodzinie tylko wspomniał przyjaciołach. Mimo, że jest tak denerwujący momentami wydawał się miły.
- Śpisz siostra? - do pokoju wszedł Kieran. Był roztrzepany, koszula pobrudzona jakimś czerwonym sosem.
- Nie, nie śpię siadaj. Czyżby nie zadowolony klient? - wskazałam na jego ubrudzoną koszulę.
- Rzekomo niezdarny kelner. Wszystko w porządku u Ciebie?
- Tak, wszystko w porządku, a czemu pytasz? - usiadłam z kolanami przy twarzy oczekując jego odpowiedzi. Zamyślił się i spojrzał w okno.
- Mało ze mną i mamą rozmawiasz. Ja też to przeżywam Nats, tylko życie toczy się dalej czy tego chcesz czy nie.
- Kieran, a czy ja jestem dzieckiem, że mam z Wami rozmawiać? Nie będę wam opowiadać przecież co robiłam ze szczegółami. Wiem, że życie toczy się dalej, tylko jest o wiele trudniej. Dobrze wiesz, że ja i tata byliśmy bardziej zżyci. - mówiłam już lekko podniesionym głosem, a on tylko przypatrywał mi się.
- Mała, głupiutka Natie. Nie musisz nam opowiadać planu swojego dnia, tylko przyjść normalnie pogadać. O wszystkim...
- Kieran, mam prawie 18 lat więc nie jestem mała, a po drugie to nie zamierzam przyjść i rozmawiać z Wami o pogodzie albo tym bardziej o szkole!
- Jak chcesz....i nie denerwuj się. Krzyczysz chociaż to bez sensu. - wstał i wyszedł. Teraz pewnie 2 dni będzie się na mnie obrażał.
Wstałam i popatrzyłam w okno, pod domem sąsiadów stał znajomy mi samochód. Telefon wydał z siebie dźwięk o sms. Poszłam sprawdzić od kogo to. Byłam pewna, że od Ashtona ale myliłam się.  


- Czy on nie da mi spokoju? - powiedziałam sama do siebie i rzuciłam telefon na łóżko.
Włączyłam komputer i zalogowałam na twittera. Poprzeglądałam go trochę i weszłam na fb.
Oczywiście Eliza napisała mi, że idzie z tym barmanem jutro na randkę. W sumie to spodziewałam się tego. Coś mnie tknęło. Czy ten samochód pod domem nie jest Zayn'a?
Podbiegłam do okna, i ukucnęłam. Tak, to był on. Patrzył w moje okno i co jakiś czas spoglądał na komórkę. Czy to będzie mój kolejny prześladowca? 

4.04.2014

Rozdział 3

Usiadłam niepewnie przy stoliku, brunet usiadł naprzeciwko mnie. Byłam ciekawa o czym chce ze mną rozmawiać. Może chciał bym kryła go w razie gdyby Ashton złożył na niego oskarżenie. Spojrzałam na chłopaka. Patrzył na bar, wymienił porozumiewawcze spojrzenie z barmanem, z tego co pamiętam miał na imię Louis. Spojrzał na mnie, i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Jestem Zayn. - no nie, on chyba nie zamierza mnie podrywać? Jesli tak to naprawdę nie mam o czym z nim rozmawiać. Uścisnęłam jego dłoń
- Ja Natalie. - uśmiechnął się pod nosem, zamyślił chwilę, i uderzył się dłonią w czoło. Popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Już wiem kim jesteś i kogo pobiłem. - otworzyłam oczy szerzej, i zrobiłam ruch głową by mówił dalej.
- Ty jesteś Natalie, była dziewczyna tego ćpuna znaczy...Ashtona. - coraz bardziej coś mi tu nie grało, skąd znał mnie i Ashtona, on nigdy nie opowiadał mi o jakimś Zayn'ie.
- Skąd ty to wszystko wiesz? - spytałam wyraźnie poddenerwowana. Spojrzał na mnie, a jego kąciki ust się uniosły.
- Ashton i ja jesteśmy w tej samej szkole. Jest dość popularny. Nienawidzimy się. - nie zdziwiło mnie to wcale skoro z takim zaangażowaniem okładał go pięściami. Zanurzyłam się we własnych przemyśleniach, kiedy nagle chwycił mnie za rękę.
- Chodź, odwiozę Cię do domu. - popatrzył  na mnie, i oblizał wargi.
- Ale ja tu jestem z Elizą, i ona miała mnie odwieźć. Poznała się z barmanem. Pójdę i spytam czy jej nie widział.
Wstałam i podeszłam do baru, ale czułam jak Zayn odprowadza mnie wzrokiem.
- Ej, Louis nie wiesz gdzie jest Eliza? - krzyknęłam do niego, przedzierając się przez garstkę gimnazjalistów.
Pomyślał chwilę i odpowiedział mi.
- Poszła, bo powiedziałem jej, że masz już zapewnioną opiekę. - w środku coś się chyba we mnie gotowało. jak on mógł, Eliza się wścieknie, że zostawiłam ją dla kolesia którego z mojego punktu widzenia nie znałam. Będę miała kazanie. Westchnęłam ciężko i wróciłam do stolika.
- Pojechała prawda?- spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Barman ją spławił. - wycedziłam przez zęby. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 23:15.
- Moja propozycja odwiezienia Cię do domu jest nadal aktualna, skorzystasz? - On strasznie mnie denerwował ale, że nie miałam innego wyjścia musiałam się zgodzić.
- Dobrze, skoro nalegasz. Mam nadzieję, że nic mi nie zrobisz.
Spojrzał na mnie jak na chorą psychicznie.
- Nie zamierzam, za dużo świadków by było. Puścił mi oko, a ja w tym momencie miałam ochotę mu je wydłubać. On mnie irytował, był taki pewny siebie. Zacisnęłam pięści i ruszyłam za nim na parking.
Szłam za nim, a on z uśmiechem przyklejonym do twarzy wymachiwał kluczykami. Doszliśmy do czarnego Jeep'a. Lubiłam takie wyższe samochody. Otworzył mi drzwi, posłusznie wsiadłam.

                                                                         *  *  *
Była strasznie spięta, rozumiem, że dopiero się poznaliśmy ale nie zachowywała się jak nastolatka tylko 35 letnia kobieta. Taka poważna i odpowiedzialna. Odpowiadała lakonicznie i tak krótko. moje wszelkie starania były zbędne. Przyglądałem się jej gdy nagle spytała mnie:
- Dlaczego byłeś tam wtedy kiedy Ashton mnie tam zaciągnął? Śledziłeś go?
Zastanowiłem się chwilę i stwierdziłem, że powiem jej prawdę.
- Louis zauważył, że jest tam Ashton i myślał, że z nim jesteś ale jak zobaczył, że mu się opierasz to zawołał mnie.
Uśmiechnęła się prawie nie zauważalnie i spojrzała w okno.
- To już tu.
_________________________________________________________________________________
OGŁOSZENIA
1. Dzięki za odwiedziny i rekordowe 2 komentarze :)
2. Liczę, że tu tez się pojawią chociaż 2
3. Sorry, ze taki krótki ale mam nawał nauki a pomysły przychodziły mi zawsze na sprawdzianach :___;
4. Podoba wam się blog? Pokaż koledze koleżance....
5. Chcesz zbyć informowany/a napisz w komentarzu, user z tt albo jakieś inne dane a dodam Cię do zakładki która zamierzam zrobić jeśli będą chętni.
6. Następny rozdział będzie po tych 2 komentarzach xD Będzie ciekawie bo na następne rozdziały mam pomysły.:)

22.02.2014

Rozdział 2

1. Kochani cieszę się, że są wyświetlenia ale proszę o komentarze, bo nie wiem czy jest sens abym pisała to dalej. Obiecuję że akcja się rozkręci. :)
2. Przypominam o zwiastunie KLIK
3. I serio proszę, jeśli przeczytałeś/aś to zostaw po sobie ślad. Nawet niewielki :) 


                                                                                                                       Daria xx
     
                                                                     *   *   *

Eliza próbując rozładować napięcie weszła za mną i opowiadała mi żart. Usiadłyśmy przy barze. Przystojny barman uśmiechnął się do nas i spytał:
- Co sobie panie prześliczne panie życzą? - zarumieniłam się. Jako, że Eliza miała już 18 lat a mi brakowało 5 miesięcy to uprzejmie poprosiłam o sok.
- Ja prosiłabym o twoją specjalność. - Eliza jak zwykle polowała na każdego ponad przeciętnego faceta. Zastanawiam się czemu, nie powiedziała do niego ,,pana specjalność" chodź nie wydawał się być dużo starszy od nas. Według mnie tego wymagała kultura, ale podrywająca Eliza nie patrzy na nic.
- Hmmm...polecałbym ,,Bloody Mary" - puścił do niej oko
- Skoro ty tak twierdzisz, to się skuszę. - uśmiechnęła się do barmana i podała mu dowód.
Chłopak obejrzał go i z uśmiechem jej oddał.
- Przynajmniej wiem jak masz na imię Elizo. - podał mi sok i puścił do niej oko. Przyglądałam się całej tej sytuacji z niedowierzaniem. Moja Eliza tak flirtuje...kto by pomyślał. Wiedziałam, że nie odpuści, wcale nie zdzwoniło mnie gdy wypowiedziała kolejne zdanie.
- A ty jak masz na imię? - wpatrywała się w niego jakby był jakimś bóstwem.
- Louis, proszę bardzo dla panny Elizy ,,Bloody Mary". Eliza odebrała trunek i piła go za każdym razem wydając z siebie dźwięki zadowolenia. Louis obsługiwał klientów, a ona wodziła z anim wzrokiem. Zaczęłam żałować, że wyszłam z domu, nudziło mi się a sms od Ashton'a też nie był miły. Eliza spojrzała na mnie i zauważyła grymas na mojej twarzy.
- Przepraszam, nie przyszłyśmy tu abyś patrzyła jak flirtuje z nieziemskim barmanem.
Lekko uniosłam kąciki ust zdobywając się na sztuczny uśmiech. Byłam w nim mistrzynią.
Muzyka grała tak głośno, że basy czułam w żołądku. to było zabawne uczucie. Rozglądałam się po sali pijąc sok. Wiele ludzi tańczyło, bo muzyka była świetna. Eliza flirtowała nadal z barmanem.
- Nats, idę do toalety. - Eliza poszła a ja zostałam sama. No nie do końca, przynajmniej tak czułam się duchowo. Wstałam, i wzięłam nasze rzeczy. Krępowało mnie siedzenie przy barze. Gdy wracałam po swój żakiet, ktoś pociągnął mnie za rękę. Myślałam, że to Eliza. ale ten uścisk był silniejszy. Próbowałam się uwolnić ale był za mocny. Zostałam wyciągnięta za club, było mi zimno. Krzyczałam by mnie puszczono. Postać w kapturze wcale mnie nie słuchała.
                           ______________________________________
Zauważyłem, że koleżanka Elizy przenosi ich rzeczy, ale zdziwiło mnie gdy jakiś chłopak w kapturze chwycił ją za rękę i wyprowadza z clubu, a ona protestuje. Nie mogłem odejść od baru, ale ta sytuacja wydała mi się podejrzana więc poprosiłem Zayn'a by z a nimi poszedł. 
   _____________________________________________________________
Postać rzuciła mnie na ścianę, nie wiedziałam co robić.  Miałam wiele myśli w głowie, oddychałam chaotycznie, i nagle zrobiło mi się słabo. Postać zdjęła kaptur, oczywiście wtedy wyjaśniło się, kto i dlaczego to zrobił. Ashton.
- Witaj kochanie. - był naćpany. Czemu mnie to nie dziwiło? Nachylił się w moją stronę, i poczułam od niego alkohol.
- Czego chcesz? - zapytałam oschle i spojrzałam na swoje buty.
Przywarł do mnie biodrami. Próbowałam się wydostać, bezskutecznie. Nawet w takim stanie był silniejszy.
- Dobrze wiesz, że chcę Ciebie.  Schyliłam się by móc jakoś uciec, ale ubiegł moje zamiary i oparł swoje ręce po dwóch stronach mojego ciała. Zbliżał się do mojej szyi, czułam na sobie jego oddech.
- Eliza! - krzyknęłam, bo myślałam, że może mnie usłyszy jakimś cudem i tu przybiegnie.
Włożył rękę pod moją koszulkę, a ustałam mu na nodze. Nic to nie zmieniło. Cholernie się bałam. Nagle poczułam, że ktoś go odpycha. Odetchnęłam z ulgą gdy Ashton już mnie nie dotykał. Wysoki brunet trzymał go za przód bluzy.
- Zostaw ją, powiedziała, że nie chce to uszanuj to śmieciu. - odezwał się brunet głębokim ochrypłym głosem. Miałam wrażenie, że wybiegł z clubu, ponieważ miał na sobie koszulkę na krótki rękaw co było dziwne z racji, że była wczesna wiosna. Ze stresu nie czułam zimna, dopiero gdy spojrzałam na bruneta przeszły mnie ciarki. Ashton wyrwał się z jego uścisku i uderzył go. Zakryłam usta ze zdziwienia i przyglądałam się całej sytuacji nadal oparta o ścianę. Brunet lekko się zdziwił po czym odwinął się i uderzył go mocniej. Następnie rzucił się na niego, i okładał go pięściami. Gdy słyszał już jęki z bólu Ashton'a wstał kopnął go kilka razy w brzuch, i odpuścił. Byłam tak sparaliżowana strachem, że nie potrafiłam nic powiedzieć. Brunet podszedł do mnie, i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Wszystko okej?
- Tak, chyba tak. - odpowiedziałam zakręciło mi się w głowie.
Obudziłam się w ramionach bruneta który przypatrywał mi się z zatroskaniem.
- C..co się stało? - spytałam słabym głosem.
- Zemdlałaś przed chwilką - odpowiedział po czym pomógł mi wstać.
- Przepraszam za kłopot. - Wstałam i chwiejąc się szłam w stronę clubu.
Brunet szedł za mną, pewnie bał się, że znowu zemdleję. Weszliśmy, gorące powietrze uderzyło we mnie i poczułam dłoń chłopaka na ramieniu.
- Możemy chwilkę pogadać? - spytał mnie,  a ja kiwnęłam głową.

8.02.2014

Rozdział 1

Od zerwania z Ashtonem minęły 3 miesiące, nadal pisze do mnie SMS-y i często widzę go pod domem. Z tego co wiem to ćpa coraz więcej, więc nie mam wyrzutów sumienia, że z nim zerwałam. Kieran coraz częściej pyta mnie czy ,,zrobić z nim porządek'' ale kazałam mu zostawić go w spokoju, i tak jego życie jest porażką. Leże sobie i myślę o nim, i uświadomiłam sobie, że jest żałosny. Usłyszałam znajomy mi dźwięk, odebrałam telefon to była moja przyjaciółka- Eliza.
-Halo- powiedziałam zaspanym głosem.
-No siemasz piękna, śpisz?- powiedziała jak zwykle wesoła Eliza
- Niee, leżę tylko.- odpowiedziałam
- To szykuj się dziś na imprezę. - krzyknęła do słuchawki, że zabolało mnie ucho.
- Eliza dobrze wiesz, że od śmierci minęło 9 miesięcy.
- Natie ja znałam twojego tatę i ja dobrze wiem, że on nie chciałby żebyś siedziała w domu i rozmyślała - powiedziała smutno Eliza
- No dobrze, tak wiem, ze tata taki był, pogadam z mamą i oddzwonię.
- No okej ale chcę usłyszeć, że idziesz mała.
Rozłączyła się, a ja zeszłam na dół do mamy, która coś gotowała.
- Witaj Natie, dziś jest piątek. Uważam, że powinnaś gdzieś wyjść.
- Cześć mamo, właśnie przychodzę w tej sprawie, bo Eliza zaprosiła mnie do clubu. Mogę iść? - uśmiechnęłam się, i usiadłam przy blacie.
- Dobrze Ci to zrobi, idź. - odpowiedziała. Do kuchni wszedł Kieran.
- Nats idziesz gdzieś dziś? - spytał będąc dla mnie dziwnie miłym
- No idę, idę a co?- uśmiechnęłam się szeroko
- Weź mnie ze sobą. - zrobił minę smutnego szczeniaczka
- Kieran, Kieran ile razy mam Ci mówić, że Eliza Cię nie chce? - zaśmiałam się po czym on mnie popchnął
- Dobra weź idź stąd gnojku - powiedział i wyszedł z kuchni. Jaka nagła zmiana nastawienia do mnie.
Poszłam na górę i zadzwoniłam to Elizy by powiedzieć, że idę. W poszukiwaniu czegoś fajnego w szafie ubrałam się.

Założyłam grubą bransoletkę, żeby nie było widać wczorajszych cięć, wyszłam z domu. Eliza czekała na mnie w samochodzie, jak zwykle ładnie wyglądała naprzeciw mnie.
- Hejcia laska - przywitała się ze mną wesoło
- Hejka. - odpowiedziałam i zapięłam pas.
- A tak właściwie to zdziwiłam się jak zobaczyłam Cię samą. Gdzie Kieran?- spytała mnie Eliza
- Dopiekłam mu trochę, że go nie chcesz i się obraził - zaśmiałam się, i patrzyłam na drogę.
Eliza zaczęła się śmiać, a jej śmiech zawsze sprawia że ja tez się śmieję.
Po 10 minutach byłyśmy na miejscu. Usłyszałam dźwięk sms-a. westchnęłam, bo domyśliłam się, że to od Ashton'a.
Przeczytałam wiadomość i zrobiło mi się smutno na początku nie chciałam odpisać ale jednak na szybko wysłałam mu sms. 

Czułam, że nie będę się dziś dobrze bawić.







Także pierwszy rozdział mamy za sobą , przepraszam za zwłokę. Szkoła ;/ Mamy już zwiastun do opowiadania więc zapraszam do obejrzenia i zapoznania się z fabułą. Ode mnie to tyle, wielkie dzięki. Proszę o komentarze :)
--------> ZWIASTUN :)

30.12.2013

Prolog + Informacje

                                                                     * * *
- James zwolnij, jest zima, a na drogach ślisko. - powiedziała mama podniesionym głosem.
Tata niestety zawsze miał swoje zdanie, które nie raz go gubiło.
- To chyba ja kieruję, tak? Więc nie mów mi co mam robić. A to, że jest zima zdążyłem zauważyć.- odpowiedział cicho, choć widziałam,że jest wściekły.
 Kieran siedział ze słuchawkami w uszach, a rodzice zaczęli się kłócić, z resztą jak zwykle kiedy wracamy od babci. Czemu tata tak bardzo jej nie lubi? Ja jak zwykle siedziałam i nie miałam do kogo otworzyć ust. Samotność nie jest dla mnie nowością. Nagle poczułam, że zjeżdżamy na przeciwległy pas, wpadliśmy w poślizg. Nic więcej już nie zapamiętałam oprócz naszego krzyku i wielkiego huku, a potem bólu. Siedziałam cała zakrwawiona i  oszołomiona. Nie wiedziałam co się dzieje. Spojrzałam się w stronę Kierana, choć każdy ruch ciała sprawiał mi ból. Leżał, był przytomny odetchnęłam z ulgą. Z tego co zdążyłam na niego popatrzeć miał chyba złamaną nogę. Chciałam spojrzeć do przodu ale nie mogłam, bo jakieś metalowe części wbijały mi się w głowę. Usłyszałam jakiegoś mężczyznę który krzyczał. Zaraz po tym usłyszałam karetkę i straż pożarną. Wiedziałam, że jest źle. Coraz bardziej krwawiłam, a ból nasilał się. Poczułam się słabo i czułam, że zaraz stracę przytomność. chciałam zebrać w sobie siły by zobaczyć co z rodzicami.
Straż wydostała nas po około 15 minutach. Zostałam położona na szpitalne nosze i zobaczyłam obok siebie Kierana i mamę, która była nieprzytomna. Jakby przez mgłę usłyszałam głos lekarzy:
- Dziewczyna traci dużo krwi,trzeba szybko coś zrobić!- wiedziałam, że chodzi o mnie, ostatkami sił szukałam wzrokiem taty. Nigdzie go nie było, nagle po prawej stronie usłyszałam strażaka który oświadczył lekarzowi:
- Mamy zgon,odłamki metalu poprzebijały go, dajcie worek.
Spojrzałam w prawo, i to co zobaczyłam było najgorszym widokiem mojego całego życia. Mój tatuś, cały zakrwawiony, bardziej niż ja, zamykali czarny worek, usłyszałam swój krzyk i łaknie.Ostatni raz spojrzałam na tatę, i poczułam jak lekarz podchodzi do mnie i mówi:
- Wszystko będzie dobrze, spokojnie bo twój stan się pogorszy.
Już nic więcej nie mogłam usłyszeć, świat widziałam jak za mgłą, a potem już tylko ciemność.
                                                                           * * *
- Chcesz zobaczyć co mam? - spytał mnie Ashton
- Tak, pokaż. - uśmiechnęłam się , i zobaczyłam małą foliową  torebkę z białym proszkiem w środku.
- Weź trochę, mówię Ci jaki po tym jest odlot. Wszystko takie kolorowe, fajne. Przestaniesz wreszcie myśleć o swoim ojczulku. Wreszcie się ogarniesz, to było 6 miesięcy temu a ty nadal jak mała dziewczyna popłakujesz i ubierasz się jak zakonnica. Nie dość, że na czarno to jeszcze wszystko takie długie.
- Ashton, nie chcę narkotyków. I przestań mówić takie rzeczy! To nie Tobie zginął ojciec, choć równie dobrze mogłam zginąć ja albo cała moja rodzina!- krzyczałam nie patrząc co robię i przez zupełny przypadek wysypałam proszek na jego szafkę nocną.
- Nie unos na mnie głosu i posprzątaj to. - powiedział Ashton i chwycił mnie mocno za nadgarstki. Zaczęły mnie boleć, spojrzałam na niego ze łzami w oczach, to nie był Ashton którego pokochałam 3 miesiące temu. To był już zupełnie inny człowiek. Gdy zobaczył moje łzy, puścił mnie:
- Właśnie o to mi chodzi, jesteś miękka. A na dodatek grzeczniutka, posłuszna mamusi frajerka. Dopóki jesteś moją dziewczyną masz się zachowywać na moich zasadach.
- To w takim razie już nią nie jestem! - krzyknęłam po czym wzięłam kurtkę i wyszłam zostawiając go z jego nowym przyjacielem- narkotykiem. Gdy wróciłam do domu, dostałam SMS-a. Przewróciłam oczami, odpisałam i zakończyłam ten dzień kładąc się spać.
INFORMACJE
1. One Direction jako zespół tutaj nie istnieje.
2. Zbieżność sytuacji, imion itp. jest przypadkowa.
3. Liczę na komentarze, uwagi lub propozycje :)
4. Nie długo pojawi się zwiastun opowiadania na yt, podam link :)
5.Jeśli nie orientujesz się kto jest kim, to zapraszam do zakładki ,,bohaterowie''
6. Jeśli chcesz ze mną pogadać, o coś spytać napisz do mnie :)